Musimy porozmawiać o technologii i strachu
To ogromna szkoda. Ten strach jest niepotrzebny i powstrzymuje wiele organizacji przed maksymalnym wykorzystaniem dostępnych narzędzi technologicznych. Gdybyśmy potrafili przezwyciężyć ten lęk, moglibyśmy stworzyć ogromną wartość.
Od około 12 lat koncentruję się w swojej pracy przede wszystkim na rozwijaniu umiejętności cyfrowych u siebie i osób z mojego otoczenia, a to doprowadziło mnie do przynajmniej kilku wskazówek, jak pokonać strach przed „digital literacy”. Termin ten jest często używany, wraz z mniej lub bardziej podobnymi określeniami, takimi jak digital capability, digital fluency czy digital mindset. Ale co to właściwie znaczy?
Jedna z najbardziej wyczerpujących definicji została przedstawiona przez Organizację Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kultury w dokumencie informacyjnym Global Framework of Reference on Digital Literacy Skills:
"Umiejętność bezpiecznego i odpowiedniego dostępu do informacji, zarządzania nią, rozumienia, integrowania, komunikowania, oceniania i tworzenia informacji za pomocą technologii cyfrowych w celu zatrudnienia, godnej pracy i przedsiębiorczości. Obejmuje ona kompetencje, które są różnie określane jako umiejętność posługiwania się komputerem, umiejętność posługiwania się technologiami informacyjno-komunikacyjnymi, umiejętność korzystania z informacji i umiejętność korzystania z mediów".
Powinno z tego jasno wynikać, że umiejętność posługiwania się technologiami cyfrowymi nie jest umiejętnością korzystania z określonych narzędzi programowych (choć może to być ważne), ale raczej sposobem, w jaki włączamy narzędzia cyfrowe do naszej praktyki i naszego życia. Nie oznacza to także korzystania z każdego dostępnego oprogramowania przy każdej okazji - chodzi raczej o przemyślane podejmowanie decyzji o tym, z której konkretnie technologii korzystać i w jaki sposób. Jak podkreślono w dokumencie informacyjnym, umiejętności te mają kluczowe znaczenie dla przyszłego sukcesu jednostek, organizacji i narodów.
Oprócz zastanowienia się nad tym, czym jest umiejętność korzystania z technologii cyfrowych, warto zrozumieć proces, w którym umiejętność ta się rozwija. Helen Beetham i Rhona Sharpe stworzyły dla JISC, instytucji wspierającej szkolnictwo wyższe w Wielkiej Brytanii, model, który okazał się przydatny w rozważaniach na ten temat (patrz ilustracja poniżej).
Dostęp i świadomość to warunki wstępne do rozwijania umiejętności cyfrowych, po których następuje nauka konkretnych umiejętności (jak wykonywać zadania). Umiejętności te można następnie wykorzystać w praktyce, pomagając sobie w osiąganiu celów w pracy i w życiu. Rozwijanie swoich praktyk zachęca do myślenia o sobie jako o osobie, która dobrze radzi sobie z technologią, co z kolei daje pewność siebie, by dalej rozwijać swoje praktyki i zdobywać kolejne umiejętności. W ten sposób można poruszać się zarówno "w górę", jak i "w dół" piramidy.
Aby posłużyć się bardzo prostym przykładem, można zdecydować, że - podobnie jak większość z nas - trzeba poprawić umiejętność pracy bez rozpraszania uwagi (praktyka) i w tym celu należy wyłączyć powiadomienia o poczcie elektronicznej, być może robiąc wyjątek dla szefa i innych kluczowych interesariuszy.
Aby to osiągnąć, musisz dowiedzieć się, jak zmienić alerty e-mailowe, aby były bardziej szczegółowe, i nauczyć się, jak to robić. Następnie można to zastosować w praktyce i poprawić kontrolę nad rozproszeniem uwagi.
Jeśli będziesz robił takie rzeczy wystarczająco często, możesz zacząć postrzegać siebie jako osobę dobrze radzącą sobie z technologią lub przynajmniej kogoś, kto wie, jak szukać informacji. Ta zmiana tożsamości zachęca do szukania innych sposobów wykorzystania technologii do osiągnięcia celów, a także do szukania innych praktyk, które można udoskonalić i umiejętności, których można się nauczyć. Z czasem może to mieć znaczenie transformacyjne i zmniejszyć lęk.
Wszystko to może wydawać się oczywiste, ale z mojego doświadczenia wynika, że prawie wszystkie inicjatywy dotyczące umiejętności cyfrowych funkcjonują na poziomie umiejętności, a sporadycznie praktyk. To ogranicza ich wpływ.
Jeśli więc Ty i Twój zespół chcecie wyjść poza te podstawy i przezwyciężyć strach, od czego warto zacząć? Moja odpowiedź będzie zależała od sytuacji i prawdopodobnych korzyści, ale najczęstszą odpowiedzią, jakiej udzielam, jest - dane. Jak stale nam się przypomina, danych jest coraz więcej, przyczyniły się one już do niewiarygodnego sukcesu biznesowego wielu organizacji i w przyszłości będzie jeszcze bardziej istotne, aby organizacja potrafiła dobrze zarządzać swoimi danymi i je wykorzystywać. Argumenty biznesowe przemawiające za inwestowaniem w dane są przytłaczające.
Skoro jest to tak oczywiste, to w czym tkwi problem? Dlaczego nie każda organizacja dostrzega ogromne korzyści płynące z wykorzystania danych? Problemem z pewnością nie jest brak narzędzi. Istnieją obecnie łatwo dostępne narzędzia, których możliwości zapierają dech w piersiach - nasz stary przyjaciel Excel potrafi więcej niż kiedykolwiek, a PowerBI oferuje łatwe sposoby wizualizacji i analizy ogromnych zbiorów danych. Istnieją narzędzia typu low code/no code, takie jak Alteryx i Tableau, które potrafią zrobić z danymi niemal wszystko, oraz narzędzia programistyczne, takie jak Python i R, które potrafią zrobić całą resztę, ograniczoną jedynie naszą wyobraźnią.
Uważam, że podstawowym problemem jest brak pewności siebie i umiejętności, które pozwoliłyby ludziom jak najlepiej wykorzystać te narzędzia. Oczywiście, mogą też istnieć problemy organizacyjne związane z jakością danych i dostępem do nich, ale grupa ludzi o odpowiednich umiejętnościach i motywacji zazwyczaj potrafi je rozwiązać.
Nie jest tak, że narzędzia te są szczególnie trudne w użyciu lub wymagają lat szkoleń, zanim będzie można rozpocząć pracę. Zostały one zaprojektowane w taki sposób, aby były przyjazne dla użytkownika i uważam, że zdecydowana większość ludzi w większości organizacji jest w stanie z nich korzystać, jeśli tylko zostanie odpowiednio przeszkolona i otrzyma wsparcie. Oczywiście, pełne opanowanie nowego narzędzia wymaga lat, ale znaczące korzyści będą widoczne na długo przedtem.
Wracamy jednak do kwestii zaufania. Dopóki pracownicy będą uważać, że korzystanie z tych narzędzi jest bardzo trudne, dopóty będą utrzymywać blokadę umysłową i nie uzyskają korzyści organizacyjnych.
Jak więc przełamać tę blokadę? Kiedy rozmawiam z organizacjami na ten temat, zazwyczaj radzę, aby zacząć prosto, od małych rzeczy i od takich, z których korzyści będą szybko widoczne. W przypadku danych oznacza to zwykle rozpoczęcie od Excela, narzędzia używanego codziennie przez miliony ludzi, ale tylko w niewielkim stopniu wykorzystującego jego możliwości.
Coś tak prostego jak poprawa umiejętności posługiwania się Excelem może prowadzić do zmian na poziomie tożsamości. Widzieliśmy niezwykłe rezultaty stopniowego uczenia się nowych umiejętności - szybki wzrost możliwości, produktywności i pewności siebie. A ludzie, którzy chcą wiedzieć „co będzie dalej” rozpoczynają na dobre swoją podróż w świecie danych.
Z drugiej strony, wciąż zadziwia mnie liczba specjalistów, którzy mówią: "Nie jestem zbyt dobry w technologii", co we współczesnym świecie jest przekonaniem niezwykle ograniczającym.
Zmiana tych przekonań nie wymaga introspekcji; oznacza wypróbowanie kilku nowych rzeczy, a następnie zastanowienie się, czy zmienia to sposób myślenia o sobie. Nie jest to szybkie rozwiązanie, ale z czasem efekty mogą być bardzo znaczące.
Zadajcie sobie pytanie: jakie są moje doświadczenia z rozwijaniem umiejętności cyfrowych? Czy były to doświadczenia pozytywne czy negatywne? Jeśli mój przyszły sukces zależy od dobrego wykorzystania danych, jak ja i moja organizacja mamy zacząć budować niezbędne umiejętności lub jak mogę kontynuować tę drogę, jeśli już ją obrałem? Jaki jest mój następny krok naprzód?
Autor: Daniel Clark. Head of Technology Professional Development w BPP School of Technology
Artykuł opublikowany w magazynie FOCUS ON Business wydanie Marzec-Kwiecień 2020